06.2015
Bierzemy piwko i udajemy się w plenerek nie martwiąc się o mandat
Lato za pasem, za oknem zielono i coraz cieplej. Z tych też powodów coraz częściej nachodzi nas ochota, by wraz ze znajomymi wybrać się na łono natury i wypić piwko. Nie trudno wyobrazić sobie taką sytuację gdzie siadamy gdzieś nad brzegiem Wisły otwieramy piwko, po czym gdy weźmiemy pierwszy łyk zza krzaków lub spod kamienia wyskakują funkcjonariusze Straży Miejskiej(Gminnej) i ze swoim sztampowym „Dzień dobry – będzie mandat za picie alkoholu w miejscu publicznym”. Zdarza się również, że wyłaniają się jeszcze nim zdążymy wziąć pierwszy łyk i wówczas próbują nam wmówić „Usiłowanie spożycia alkoholu w miejscu publicznym”, z czym również się spotkałem.
I właśnie załamani i wkurzeni miast pięknego dnia mamy kosztowną przygodę.
Ale czy na pewno?? Jak to jest z tym „miejscem publicznym”?
Okazuje się, że termin „spożywania alkoholu w miejscu publicznym” to zwrot wymyślony przez funkcjonariuszy zarówno policji jak i straży miejsko-wiejskich. Nie istnieje coś takiego jak „miejsce publiczne” Ustawa z dnia 26 października 1982r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz.U. 1982 nr 35 poz. 230) jasno i klarownie w art. 14 wprowadza pojęcie „Miejsc objętych zakazem spożywania alkoholu”.
Czytaj więcej ...