15
02.2016

Praktyczna historia wygranej z laserem Ultralyte LTI 20-20




Prawdziwa historia naszego użytkownika:

Witam serdecznie. Bardzo długo jestem obserwatorem Waszego profilu, czerpie z niego bardzo dużo informacji aż do czasu kiedy trzeba było to wypróbować w praktyce, niestety... zostałem namierzony laserowym miernikiem prędkości Ultralyte 20 20 czy jak mu tam, wiadomo o jaki chodzi, nie przyjąłem mandatu oczywiście i rozprawa była 20km od mojego miejsca zamieszkania, czyli niedaleko.

Korzystam oczywiście, że z Waszych porad, przeważył tekst o tym, że urządzenie rejestrujące prędkość powinno identyfikować pojazd którego prędkość jest mierzona, gdy gadałem o rozszczepieniu lasera to się dowiedziałem od sędziego, że się mądruje... no i zasięg, pomiar z 356 metrów.
Bardzo dziękuję za pomoc, prześle wszystkie skany do Was bo przypuszczam ze po to ludziom pomagacie żeby tez widzieć tego efekty
 
Jechałem od strony Sztumu, od kilku kilometrów przejeżdżające samochody mrugały światłami drogowymi, oczywiście domyślałem się dlaczego, gdyż w Nowej Wsi Sztumskiej bardzo często "polują" na kierowców w tym samym miejscu. Jechałem w kolumnie pojazdów, przede mną jechały dwa inne samochody z prędkością przepisową, 50km/h w terenie zabudowanym. Samochody również jechały w przeciwną stronę, oznakowany radiowóz był widoczny z bardzo daleka. Nie wiem dlaczego mnie to spotkało, lecz gdy z odległości około 300 metrów policjant wyszedł z radiowozu, czekał, czekał... Padło na mnie. Dlaczego? Nie wiem do dziś. Zatrzymał mnie na przystanku autobusowym, mimo to, że tam raczej nie powinien. Przedstawił się, podał rzekomy powód zatrzymania, przekroczenie prędkości o 22km/h, pomiar z dystansu 357 metrów. Po odmowie mandatu, policjant bardzo się zbulwersował, od razu szukał pretekstu, dziury w całym, zaczął kontrolę stanu technicznego pojazdu, może i dobrze, bo gdy zatrzymuje pojazd powinien to od razu robić, a nie tylko wlepiać mandat byle komu? To by było dbanie o bezpieczeństwo, a nie dbanie o normę mandatów, czy budżet. Niestety trochę zawiedziony musiał wrócić do rozmowy ze mną, wypisał mi wezwanie do Sztumu na przesłuchanie i poinformował, że sprawa trafi do sądu. Stawiłem się na przesłuchanie punktualnie, czekałem około 40 minut na kogoś kto się mną zainteresuje, zostałem zaproszony do gabinetu.
 
Zeznania spisywał dość zmęczony życiem, moim zdaniem również alkoholem bo na takiego wyglądał policjant, był zdenerwowany moją postawą, że nie przyjąłem mandatu, że musiał spisywać zeznania, w końcu trochę pracy musiał wykonać. Był bardzo wulgarny i niemiły, poczułem się trochę jak śmieć i to dosłownie, tak zostałem potraktowany, ale cóż zrobić, to policja. po trzech miesiącach od przesłuchania stawiłem się w sądzie w Sztumie. Policjant również tam był. Jako oskarżony pierwszy opowiedziałem co i jak było tamtego dnia, sędzia dokładnie wypytał o wszystkie szczegóły, wnikliwie dopytywał się gdzie to było itp. przyszła pora na policjanta. Na wstępie pomylił się, lub nie wiem jak to nazwać, zeznał, że był na służbie z kimś tamtego dnia, lecz był sam i to, że był sam powiedział nawet w zeznaniach. Zaczął mówić o swoim jakże doskonałym precyzyjnym urządzeniu którym akurat niby mnie zauważył podczas pomiaru prędkości, zeznał, że nie pamięta czy były jakieś inne samochody, nic nie pamiętał dosłownie. więc zadałem pytanie policjantowi, jak on mógł mnie tak trafić, gdy przede mną były samochody, za mną, w drugą stronę też jechały samochody... to powiedział, że w swoim celowniku ma kropeczkę, którą na mnie naprowadził.
 
Wtedy uznałem, że czas na jedno zdanie. "Urządzenie Ultralyte nie spełnia wymogów z rozporządzenia Ministra Gospodarki z lutego 2014, jakim jest np to, że urządzenie nie identyfikuje pojazdu, którego prędkość jest mierzona", policjant odpowiedział, że on mnie zidentyfikował właśnie tą kropeczką w celowniku, odpowiedziałem, że "To nie pan powinien identyfikować, tylko urządzenie". Kilka razy jeszcze później wspomniałem o niespełnianiu warunków Ministra Gospodarki przez to urządzenie, żeby sędzia się temu przyjrzał i tak też zrobił. Zostałem uniewinniony, koszty rozprawy przeszły na skarb państwa. Przykro mi, że państwo musi płacić koszty rozpraw, które w ogóle nie powinny mieć miejsca. W niedługim czasie postaram się dostarczyć uzasadnienie wyroku. Dziękuję Anuluj-Mandat za pomoc, oraz pozdrawiam całą załogę.
 
 
Więcej o zasadach działania oraz słabych stronach tej i innych suszarek tutaj:
 
 
A jakby były kłopoty indywidualne to zapytaj:
 
 
 
Zespół Anuluj-Mandat.pl



Kategorie