14
07.2015

Patologie polskich dróg




Anuluj-Mandat.pl to serwis walczący nie tylko z bezprawnie działającymi służbami mundurowymi, fotoradarami czy też suszarkami ręcznymi. Problem patologii na polskich drogach sięga o wiele głębiej. Złe oznakowanie, zarówno pionowe jak i poziome, nieintuicyjnie działające sygnalizacje, stan dróg, to wszystko negatywnie wpływa na komfort jazdy, wyrabia w kierowcach złe nawyki, prowokuje do popełniania wykroczeń. W ocenie rządzących, jedynym rozwiązaniem takiej sytuacji jest ograniczanie prędkości, zatrzymywanie prawa jazdy, stawianie fotoradarów i sypanie mandatami na lewo i prawo. A o tym, że „lepiej zapobiegać, niż leczyć” wiedzieli już w starożytności.

Niestety, ciężko wychwycić patologie systemu, będąc jego częścią. Wszak robiąc kurs na prawo jazdy, już na wstępie uczymy się przepisów oraz nawyków istniejących od lat i przyjmujemy je za dogmaty.

Otrzymaliśmy list od kierowcy, p. Ireneusza, który po 10 latach na emigracji w Wielkiej Brytanii, wrócił do Polski i wyciągnął wnioski dot. naszego ruchu drogowego, z którymi ciężko się nie zgodzić. Dotyka to problemów o których mówimy już dawno.

WINNY ZAWSZE JEST KIEROWCA!

CZY ABY NA PEWNO?

Stan oznakowania na polskich drogach nie jest idealny, momentami jest fatalny. Jest to fakt. Fakt, z którym nie zgodzić się może tylko ktoś kto albo nie jest kierowcą albo ktoś, kto robi kilkanaście kilometrów tygodniowo. Najwyższa Izba Kontroli, w raporcie za rok 2014 r., ujawniła szereg nieprawidłowości m.in. nieczytelne lub słabo widoczne znaki, nadmiar znaków uniemożliwiający ich odczytanie, znaki nieprawidłowo umieszczone, na nieodpowiedniej wysokości, bez zachowania odpowiedniej odległości.

(więcej https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-oznakowaniu-drog.html)

Co jest skutkiem takiego wadliwego oznakowania każdy kierowca dobrze wie. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z nadmiarem znaków, kierowca nie może się skoncentrować na drodze. Jeżeli znak jest nieczytelny, bądź źle ustawiony, kierowca w ogóle nie ma możliwości się z nim zapoznać.  Obie sytuacje są bardzo niebezpieczne ale gdy przyjdzie do wypadku to kto jest winien? W Polsce przyjęło się, że winny zawsze jest kierowca. Bo za wysoka prędkość, a nawet jeśli nie, to „niedostosowana do panujących warunków”, bo kierowca nie zachował należytej ostrożności, podjął zbędne ryzyko – wpojono nam taki tok myślenia. Pan Ireneusz, kierowca jak każdy z nas, zauważył to, nie przeprowadzając tak jak NIK wnikliwych analiz i raportów. Dzieje się prawdopodobnie tak, ponieważ w Polsce zarządca drogi nie ponosi żadnej odpowiedzialności za źle ustawiony znak. Nie jesteśmy zwolennikami bezmyślnego kopiowania rozwiązań zachodnich. Jednakże, pomysł żeby zarządcy dróg ponosili odpowiedzialność za złe oznakowanie, jest dobrym wyjściem, chociażby na wzór Wlk. Brytanii. Projekty organizacji ruchu powinny być przygotowywane przez profesjonalistów, obowiązkowo wdrażane i weryfikowane przez odpowiednie organy.

SYGNALIZACJE ŚWIETLNE

Nasz czytelnik zauważył, że bardzo niebezpieczną sytuację, stwarza jednoczesne zielone światło dla kierowcy oraz równoległego przejścia dla pieszych. W Polsce jest to na porządku dziennym, każdy kierowca do tego przywykł. Temat jest dyskusyjny, bo na szali stawiamy komfort przejazdu i bezpieczeństwo pieszych. Trudno się nie zgodzić, że jednoczesne zielone światła dla pieszych i samochodów są potencjalnie niebezpieczne.

Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby opóźnić przejazd samochodów, najpierw przepuszczając pieszych, a dopiero potem włączać zielone dla samochodów? Na pewno jest to rozwiązanie bezpieczniejsze, nie dochodzi bowiem do sytuacji kolizyjnych.

Komentarz naszego Czytelnika: „Światła na pasach na ulicy 1 Maja działają naprzemiennie. Załącza się światło zielone dla prawego pasa to jest czerwone dla lewego pasa i odwrotnie. Problem jest w tym, że zielone załącza się też dla przechodniów, gdy jest zielone dla samochodów po tej samej stronie. Jaki to daje efekt. Po pierwsze samochody mają ograniczoną widoczność i mają mniejszy czas na reakcje. Już nie wspomnę o ograniczeniu widoczności przez słupek w samym samochodzie.  Jak widzi Pan samochód ma możliwość rozpędzenia się do 20 km/h jeszcze przez przejściem dla pierwszych. Są bardzo niewielkie szanse by nie wjechać na pasy i nie uderzyć przechodnia. Tym bardziej gdy obydwoje w tym samym czasie wchodzą na jezdnię lub przechodzień wchodzi z lekkim wyprzedzeniem. Już nie wspomnę,  gdy jest zielone światło i samochód się na nie łapie bez zatrzymywania. To są sekundy.”

KULTURA JAZDY

Z powodu złego oznakowania, zastosowania niesprawdzających się rozwiązań, kierowcy bardzo często muszą polegać na własnej intuicji. Istnieje oczywiście złota zasada ograniczonego zaufania, bo warto pamiętać, że każdy z nas jest człowiekiem i każdy z nas może popełnić błąd i podjąć złą decyzję. Dlatego apelujemy do wszystkich kierowców: więcej solidarności i więcej uprzejmości na drogach. Jeżeli widzimy, że ktoś chce zmienić pas, zróbmy mu miejsce, jeżeli stoi na skrzyżowaniu i czeka, wpuśćmy go. Jeżeli kierowca jadący za nami, podejmuje niebezpieczny manewr wyprzedzania, warto spuścić nogę z gazu, przyhamować. Zdajemy sobie sprawę, że to wyprzedzający bierze ryzyko na siebie ale każdy z nas przyzna, że przyspieszanie samochodu którego chcemy wyprzedzić jest co najmniej irytujące, a w niektórych sytuacjach skrajnie niebezpieczne. Nigdy nie wiemy kto jedzie za nami, dlaczego mu się spieszy. Może to jadący na akcję strażak, o którym pisaliśmy w jednym z naszych artykułów, może ktoś spieszy się do chorego członka rodziny. Pan Ireneusz opisał jedną z takich sytuacji: „Kierowca jedzie za busem. Kierowca jest astmatykiem. Czuje spaliny w samochodzie od tego busa. Zaczyna mieć objawy duszności. Wie, że nie ma miejsca do bezpiecznego zatrzymania.  Zwiększa dystans od busa i nic nie pomaga. Otwiera wszystkie okna w samochodzie, ale nie poprawia to sytuacji. Znajduje się możliwość wyprzedzania gdyż nie mam linii ciągłej. Wyprzedza i nie udaje mu się wyprzedzić bus przed końcem odcinka i o mało nie dochodzi do wypadku”. W takiej sytuacji, kierowca busa, mimo tego, że odcinek jest krótki i nie pozwala na bezpieczne wyprzedzanie, powinien ustąpić miejsca wyprzedzającemu pojazdowi. Nigdy nie wiemy co jest powodem takiego manewru, nie zakładajmy z góry, że to drogowy cwaniak. Fotoradary, miśki etc. wystarczająco utrudniają nam życie, nie róbmy więc sobie sami pod górkę.

Oczywiście do patologii dróg dodać trzeba patologie pomiarów oraz patologie nadużywania prawa i mamy komplet

http://anuluj-mandat.pl/blog/post/przypadki-przeklaman-fotoradarow

http://anuluj-mandat.pl/blog/post/opis-oraz-instrukcje-niektorych-radarow-i-fotoradarow

http://anuluj-mandat.pl/blog/post/jak-sie-bronic-skutecznie-przed-zatrzymaniem-prawa-jazdy-na-3-miesiace

http://anuluj-mandat.pl/blog/post/10-przykazan-nekanego-za-fotoradar

 

 



Kategorie